Wczoraj wpadł w moje ręce przewodnik po Dubaju (uściślając w moje oczy, bo była to jedna ze stron internetowych poświęcona temu tematowi). Pierwsze wrażenie było super, dużo zdjęć, trochę porad, przyjemny i pomocny miszmasz informacji. W końcu zajrzałam do działu “kuchnia lokalna” i się zagotowałam – napisano tam, że Emiraty nie posiadają swojej własnej kuchni, po czym wymieniono popularne tu dania, które jednak pochodzą z sąsiednich krajów arabskich i azjatyckich.
Błąd! Nieprawda! Oszustwo!
Owszem, potrawy z innych krajów w regionie są tu popularne (zawijane liście winogron, biryani, hummus, fattoush, etc.), ale nie znaczy to, że nie istnieje kuchnia emiracka. Istnieje i ma się bardzo dobrze.
W którymś z poprzednich postów wspomniałam o możliwości zjedzenia tradycyjnego posiłku w Centrum Kultury w Bastakiyah. Jest to interesująca opcja, bo poza jedzeniem, Centrum organizuje spotkanie z Emiratczykami, którym można zadawać wszelkie nurtujące nas pytania dotyczące ich państwa, kultury i religii.
Jeśli natomiast wolimy typową (choć zupełnie nietypową) restaurację, polecam odwiedziny w Al Fanar, mieszczącą się przy bulwarze Canal Walk w Festival Centre.
W Al Fanar dostaniemy najbardziej tradycyjne lokalne potrawy – kilka odmian przygotowywanego w glinianym piecu tanoor chleba, typowe obiadowe posiłki na bazie ryżu i ryb (podstawowe źródło białka w dawnych czasach… wbrew popularnym założeniom, na co dzień nie jadano wielbłądów), klasyczne desery i napoje.
